28/08. Od ostatniego wejścia tutaj minęły trzy miesiące. Dużo się zmieniło. Ale jest jakoś dziwnie. Nawet gorzej. Ta stała rutyna - budzenie się trwające godzinę, śniadanie rano składające się z kawy i czego popadnie. Już nawet kawa nie jest taka dobra jak kiedyś. Taka chujowa, sucha, bez smaku. Zero kofeiny. Albo to mó organizm doszedł do takiego stanu ze nawet na nią nie reaguje. Życie bez "drugiego" (dla niektórych jest taki sam jak oni) człowieka jest jakieś w ogóle bez smaku. Okropne. Kiedyś i ta rutyna mnie zadowalała. Ktoś był. Ale go nie ma, bo ten stary Zet był idiotą, nie umiał docenić tego, co miał. Ale no cóż, było - minęło. Życie idzie dalej. Tylko że to jest wszystko to samo co było wcześniej. Nic się nie zmieniło. Może poza moją miłością do alkoholu. Już mi przeszło, nie mam jakich żali wylewać komukolwiek. A nawet jakbym miał, po co? Co innych ludzi obchodzi twój stan? Mają swoje własne problemy i swoje własne rozwiązania. A jak nie mają to powolna droga do śmierci. Albo szybka. Jeśli ktoś nie potrafi.
Nowy telefon. Bo tamtego też nie umiałem docenić. A co ja umiem docenić? Człowieka? Nie. Przedmiotu? Nie. Uczuć? NIE. Tępy skurwiel, aspołeczny pojeb kurwa mać. Ale no cóż, taki jestem, nie zmienię się, nikt mnie też nie zmieni. Jedynie może zmienić moje życie.
Panta rhei.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz